Grudzień, czyli okres przedświąteczny, zdecydowanie należy do ciasteczek.
Gdy moja córcia była małą dziewczynką... i tą znacznie większą też, zawsze wypiekałyśmy przeróżne ciasteczka. Im więcej różnych tym fajniej.
Była to wspaniała zabawa, najcudniej spędzone wspólne chwile, które już na zawsze zostaną w pamięci i głęboko w sercu <3 Teraz Ola jest dorosłą kobietką, mieszka daleko od domu i pieczenie ciasteczek straciło swoją magię. Stało się zwyczajną czynnością, jak każda inna.
W tym roku przyjedzie troszkę wcześniej, więc na pewno znów coś wspólnie upieczemy.
Ale tymczasem, żeby rodzinka nie była poszkodowana, trzeba coś pysznego zrobić ;) Do maszynkowych ciasteczek zabierałam się od jakiegoś już czasu, nie robiłam ich nigdy wcześniej, ale pamiętam z dzieciństwa, jak robiła je mama.
Nie są to klasyczne kruche ciasteczka, jakie zwykle robione są przez maszynkę, ale wersja z orzechami. Ciasteczka są niezwykle kruche, po prostu rozpływają się ustach. Przepis dostałam od koleżanki, u której po prostu zachwyciły mnie :)))
* 5 szk mąki
* 1 masło
* 1/2 kostki smalcu
* 2 żółtka i 1 jajo
* 2 łyżki śmietany
* 1 szk cukru
* 2 łyżki cukru waniliowego
* 1 proszek do pieczenia
* szczypta soli
* 1,5 szk orzechów włoskich mielonych
Ubić cukier z jajami, dodać pozostałe składniki, zagnieść.
Maszynką, za pomocą specjalnej przystawki wykrawać ciasteczka i układać na papierze do pieczenia. Piec w 180*C przez 15-18 minut
Grzecznie czekają w spiżarce... chociaż tak się zastanawiam, czy do świąt coś zostanie, bo ciągle jakieś łasuchy się zakradają ;))) Ale nic to, na święta będą ciasta :))
Ciasteczka naprawdę są przepyszne, spaniale smakują z gorącą kawą, czy herbatą :)
To co kochani, kto reflektuje na ciacho i herbatkę ???
Ło matko pojedyncza! Ale trafiłaś! Te ciasteczka też pamiętam z dzieciństwa. Tyle tylko, że zawsze robił je mój Tata ( Mamusia niestety, była na bakier z kuchennymi sprawami ! ;-) ) I nie były orzechowe tylko z dodatkiem skwarek, takie bardziej wytrawne! I pamiętam, że zawsze szukało się tej specjalnej nakładki do maszynki, dzięki której wychodziły z niej ciasteczka o odpowiednim wzorze!
OdpowiedzUsuńZjem całą michę tych ciasteczek i nawet herbatka nie potrzebna, taka to dla mnie wizualna radość na Twych zdjęciach! Z całego serca dziękuję!
Ależ się cieszę, że przywołałam takie miłe wspomnienia <3 Takie ze skwarkami i moja mama robiła, zawsze piekły razem z ciocią, całe blachy :)))
UsuńKochana, bardzo żałuję, że mogę poczęstować Cię tylko wirtualnie <3
Te ciasteczka, pachna moim dzieciństwem :) piekłam je razem z babcią. Ahh, poczułam ich smak w ustach, dziękuję Ci za to :)
OdpowiedzUsuńKochana, cieszę się, że przywołałam wspomnienia <3
UsuńTakie cuda robiła kiedyś moja babcia, wyglądają smakowicie i fajnie w tych słojach:-)
OdpowiedzUsuńJotko, to faktycznie takie ciasteczka przywołujące wspomnienia z dzieciństwa :)
UsuńOoo... tęsknie za tym bardzo, ale cieszę się, że w tym roku napewno uda się zrobić coś pysznego :**** <3
OdpowiedzUsuńMoja kochana <3 <3 <3
UsuńAle mnie ten wpis zaskoczył, ja też robiłam je z mamą! Nakładkę mam ale brak maszynki. A ciastka koniecznie muszę zrobić i zawieźć mamie :)
OdpowiedzUsuńAleż mama będzie miała cudną niespodziankę, na pewno będzie zachwycona :D
UsuńTeż je piekłam z Mamą, u nas nazywały się makaronikami orzechowymi i całe ich pudło stało wysoko na szafce, żeby dzieci je za szybko nie złasuchowały.
OdpowiedzUsuńCudne są takie wspomnienia <3
UsuńKrysiu, u mnie pewnie do świąt nie dotrwają ;)))
Też piekłam ciasteczka z córką gdy była małą dziewczynką. Takich ciasteczek nigdy nie piekłam. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńLucynko, są naprawdę pyszne :D
UsuńA takie wspólne zajęcia z naszymi dziećmi zostają w sercu na zawsze :D
I ja serdecznie Cię pozdrawiam :)
Przypomniałaś mi o maszynkowych ciasteczkach. Ileż to razy je piekłam, gdy córki były małe! Zamiast smalcu dodawałam skwarki. Przygotowywałam je wg przepisu, który dostałam od Teściowej. Ciasteczka zawsze nam smakowały, a wersja orzechowa to z pewnością niebo w gębie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dorotko, jedne i drugie są pyszne, ale powiem Ci szczerze, że orzechowe to naprawdę bajka. Kruchutkie, delikatne, rozpuszczają się w ustach :)) Ja jak spróbowałam to od razu poległam :)))
UsuńI ja pozdrawiam Cię serdecznie <3
Te ciasteczka to smak mojego dzieciństwa. Najlepsze piekła oczywiście moja babcia :)
OdpowiedzUsuńOj tak, zawsze wszystko najbardziej smakuje od babci czy mamy :D
UsuńCiastka! Wspaniałe wspomnienie z dzieciństwa. Robiłam je z moja babcią i pamiętam, że dodawała do ciasta wiejski smalec lub skwarki. Ciasteczka przez to były cudownie chrupiące.
OdpowiedzUsuńZ moimi dziećmi robiłam głownie pierniki, babeczki i ciastka maślane.
Podziwiam Twoje słoje z tymi ciasteczkami. Od razu robi mi się w środku cieplej i przytulniej.
Takie smaki, które pamiętamy z dzieciństwa mają wyjątkową wartość :)) Ja coś też kojarzę ze skwarkami, tylko nie mogę sobie przypomnieć jakie to były ciasteczka, czy te maszynkowe, czy jakieś inne. Jutro podpytam mamę :D
UsuńPyszności robiłaś ze swoimi dziećmi, na pewno była świetna zabawa <3
Ależ pięknie to wygląda i taki prezent bym mogła dostać :) uweilbiam takie rzeczy, a takie ciasteczka są przepyszne :) jestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuńKochana, powiem Ci, że i ja uwielbiam takie prezenty własnej produkcji :) I otrzymywać i ofiarować innym :D Są moim zdaniem wyjątkowe, niepowtarzalne i takie bardzo indywidualne :))
UsuńJak one smacznie wyglądają 😍 Aż mi się dzieciństwo przypomina i wizyty u babci. Uwielbiałam te ciastka
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że swoimi ciasteczkami przywołałam miłe wspomnienia z dzieciństwa <3
UsuńJadłam kiedyś takie ciasteczka u kogoś i bardzo mi smakowały. Niestety, nie mam maszynki ani nakładki na nią, myslę więc, czy nie dałoby sie ich zrobić tak po prostu jak każde inne ciastka. Ale chetnie bym zrobiła, bo składniki mam w domu. Moze dałoby sie je rozwałkować i wykrawać a potem na pergamin, a jak sie nie da wałkować bo ciasto za luźne to może nakładać łyżką i rozpłaszczać?
OdpowiedzUsuńOlu, jak najbardziej można zrobić ciasteczka i w innej formie. Wałkować i wykrawać się nie da, bo ciasto jest właśnie zbyt wolne i lepkie, ale ja z końcówki, której już nie da się przepuścić przez maszynkę, formuję kulki wielkość małego orzecha włoskiego, spłaszczam je dłońmi i przyciskam widelcem. Fajnie wyglądają takie pasiaste :))
UsuńDziękuję!:-))
Usuńreflektuję uwielbiam ciasteczka wszelakiej maści:)
OdpowiedzUsuńpięknie podane tym bardziej ...
ja pamiętam smak sąsiadkowych ciastek ze skwarek...ech niesamowite były ona niczego nie zmarnowała :)pozdrowienia świąteczne:)
Reniu, i mi coś się kojarzą ciasteczka ze skwarkami, ale nie umiem ich zlokalizować w czasie i przestrzeni :))) Muszę mamę dopytać, czy robiła takie :D A Ciebie zapraszam na moje orzechowe <3
UsuńI ja pozdrawiam Cię serdecznie :*
Ojej! Jak już pięknie i świątecznie u Ciebie Agness! Przepięknie podane przepyszne ciasteczka! Smak dzieciństwa! Aż ślinka cieknie! Mmmm... i jestem zachwycona aranżacją! Buziaki ślę :* :*
OdpowiedzUsuńPolu, bardzo dziękuję kochana <3 Już powoli powstają świąteczne dekoracje, ale największe zdobienie, plus choinka, będą dzień przed wigilią i w wigilię :)
UsuńI ja ściskam Cię serdecznie <3
Mam maszynkę elektryczną i niestety nie mają tej końcówki do ciasteczek;-( Faktycznie są to smaki z dzieciństwa. A orzechowe tym bardziej muszą smakować wybornie:-) Moja córka niestety nie pchała się do pomocy przy wypiekach. Teraz jak studiuje to częściej coś chce robić. Za to wnuczka pierwsza leci i chce z babcią robić ciasteczka:-)
OdpowiedzUsuńMarzenko, ja do swojego Kenwooda założyłam taką najzwyklejszą końcówkę do ciasteczek, jak to kiedyś były do tych maszynek na korbkę :D Pięknie się wpasowała :)) Zbyt późno się obejrzałam, żeby kupić taką typową do tego robota. Ale dobrze się złożyło, bo naprawdę sporo zaoszczędziłam :))
UsuńFajnie spędzasz z wnusią czas, na pewno uwielbia te wasze wspólne piekarzenie :))
Ciasteczka przez maszynkę kojarzą mi się z mija babcią! �� wieki ich nie jadłam a jeszcze dłużej nie robiłam!
OdpowiedzUsuńWiolu, te ciasteczka, to takie wspomnienia dzieciństwa. Miłe, ciepłe i dobre :)) Je też je tak kojarzę :)
UsuńNie widzę ich, nie widzę :D Mniam!!
OdpowiedzUsuńHahaha... No kuszą bardzo, kuszą ;)))
UsuńJa również piekłam już takie ciasteczka kilka dni temu. 😊
OdpowiedzUsuńAga, jak fajnie się zgrałyśmy <3 :D
UsuńCiekawe ciasteczka:)
OdpowiedzUsuńKinga, są naprawdę pyszne. A do kawy lub herbaty ...poezja :)))
UsuńJa to istny "ciasteczkowy potwór". Zapisuję przepis, wykorzystam na sto procent!!! Wprawdzie na te Święta już rozpracowane jakie ciasta, ale to zrobię po Świętach...Aż mi nimi zapachniało. Dziękuję za przepis. Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że skorzystasz z przepisu, jestem pewna, że nie zawiedziesz się, bo ciasteczka naprawdę fajnie smakują, trudno się od nich oderwać ;)))No i fajne jest to, że mnóstwo w nich orzechów :D
UsuńI ja pozdrawiam Cię serdecznie, uściski <3
Pamiętam takie ciasteczka z dzieciństwa, chociaż sama nigdy nie robiłam :) takie wspólne rodzinne pieczenie to też u mnie tradycja, chociaż najczęściej wypiekamy pierniczki i zdobimy wspólnie :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKocham te wspólne pieczenie z moją córcią, teraz jak już jest poza domem to ciasteczkowe wypieki straciły cały urok. Ale nic to, przyjedzie niedługo, to znów fajnie spędzimy czas i coś upieczemy :D
UsuńA pierniczki i ich zdobienie obowiązkowe :)))
Uściski serdeczne :)
Dzisiaj co prawda będę robić ciastka korzenne, ale Twoje pyszności też wyglądają super :D
OdpowiedzUsuńKochana, w takim razie życzę Ci miłego pieczenia :D Ciasteczka korzenne na pewno będą przepyszne :)
UsuńZachwycam się ciasteczkami, ale smutno mi się zrobiło, że córkę masz daleko...
OdpowiedzUsuńU mnie z kolei mam czasami przesyt dzieci i wnuków:)) żartuję sobie:)))
Pozdrawiam :))
Celu, to nie jest aż tak bardzo daleko, bo około 230 km, ale ma już swoje życie, pracę i do domku wpada mniej więcej raz na 2 miesiące, na weekend. Dobre i to, ale się tęskni :)Twój przesyt bardzo fajny :)))
UsuńBuziaki serdeczne <3
Jakie śliczne, wygladaja jakby byłw... włochate, hihihi. Szkoda, że nie wegetariańskie. A gdzie twoja progenitura daleko od domu? (jeśli to nie sekret :-)
OdpowiedzUsuńEwa, masz rację, one takie śmiesznie kudłate się wydają :))) Myślę, że smalec można spróbować zastąpić większą ilością masła i śmietany, może nie byłyby aż tak kruche, ale pewnie równie pyszne :)
UsuńOla nie wyjechała aż tak daleko, bo około 230 km od domu, mieszka w Warszawie. Jednak obowiązki i praca nie pozwalają jej przyjeżdżać zbyt często, wpada na weekend tak mniej więcej co 2 miesiące. To dla mamusi stanowczo zbyt mało ;)))
Oooo, pewnie że za mało... Mam nadzieję, że święta spędzi z tobą :-)
UsuńTak kochana, będzie dosyć długo. Przyjeżdża już jutro, pobędzie do 5 stycznia. Więc się nią nacieszę :))
UsuńOjejciu, wyglądają obłędnie, zwłaszcza w słojach, tak swojsko, no po prostu do schrupania! Takie ciasteczka pamiętam ze swojego dzieciństwa, swoją drogą... ciekawe, czy nasze dorosłe już dzieci będą kiedyś, tak jak my teraz - wspominać te smaki i chwile spędzone wspólnie... Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńAniu, jestem pewna, że będą wspominać z czułością i rozrzewnieniem... jestem pewna :)))
UsuńKochana, bardzo lubię przechowywać ciasteczka w takich ogromnych słojach (4 litrowych ;)) bardzo mi się podobają w ten sposób eksponowane, a co się nie zmieści ładuję do puszek :))
Ściskam Cię serdecznie <3
Wyglądają smakowicie! Ale ich dużo narobiłaś! Pięknie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły wpis na moim blogu, kochana jesteś :*
Ja chciałam Ci życzyć cudownych Świąt, takich magicznych, niepowtarzalnych, niech dostarczy mnóstwa wspomnień na lata.
Faktycznie ciasteczek jest całkiem sporo, zrobiłam z podwójnej porcji, to prawie 2 kg mąki :))) Będzie co skubać do świąt :)
UsuńKochana, bardzo Ci dziękuję za piękne życzenia. Tobie i Twojej uroczej rodzince, również życzę dużo szczęścia, pięknych, radosnych świąt <3
Mój mąż lubi takie ciasteczka, ale upiekę chyba dopiero po świętach.
OdpowiedzUsuńMiłeczko, u nas wszyscy to łasuchy. Łącznie z tymi dochodzącymi ;)))
UsuńTeż pamiętam te ciasteczka z dzieciństwa :) Pychotka!
OdpowiedzUsuńTo faktycznie są takie ciasteczka, które robiły nasze babcie i mamy :))) Przez te wspomnienia jeszcze lepiej smakują :)
UsuńU mnie w domu co roku robi się ciasteczka z maszynki, ale w wersji bez orzechów :)
OdpowiedzUsuńIwonko, te bez orzechów też są pyszne :D
UsuńKsztalt tych ciasteczek przypomina mi moje dziecinstwo jak kupowałam ciasteczka w sklepie obok domu :) W wersji orzechowej jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńAgatko, obie wersje są przepyszne :) a takie wspomnienia na wagę złota <3
UsuńPamiętam takie ciacha z dzieciństwa:-)))
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnego pichcenia z córcią:-))
Pozdrawiam serdecznie:-)
Anitko, fajne są takie smaki kojarzące się z wczesnymi, beztroskimi latami :))
UsuńBardzo dziękuję kochana i również serdecznie Cię pozdrawiam <3
Wzruszają mnie takie powroty do czasów dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńKochana, mam tak samo :)))
UsuńSmaki dzieciństwa babcia takie robiła:*
OdpowiedzUsuńBuziaki:* I wszystkiego co najlepsze na Święta kochana:*
Uwielbiam takie powroty do dzieciństwa, są takie wzruszające i ciepłe :)
UsuńBardzo dziękuję i Tobie również życzę szczęśliwych, radosnych świąt <3
Kurczę takie ciastka przypominają mi babcię i dzieciństwo...
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że przywołałam takie wspomnienia :D <3
Usuńw domku u mojej babci też piekło się takie ciasteczka:))Tylko ze skwarkami:)))ta tradycja nie przeszła na mnie,nawet nie mam maszynki do mięsa żeby je zrobic:)))
OdpowiedzUsuńBożenko, właśnie już kilka osób wspominało o ciasteczkach ze skwarkami, na pewno były pyszne :D
UsuńCzytasz mi w myślach ☺ Ostatnio wspominałam ciasteczka przez maszynkę i zastanawiałam się czy jeszcze gdzieś odnajdę na nie przepis ☺ Smacznego!
OdpowiedzUsuńKochana, mam nadzieję, że ten przepis przypadnie Ci do gustu. To nie są te klasyczne kruche ciasteczka, bo te są z orzechami, ale są naprawdę niesamowicie wręcz pyszne i bardzo Ci je polecam <3
UsuńTe ciasteczka to smaki z dzieciństwa. Mam stary przepis mojej Mamci, bardzo podobny do Twojego ale nie mam takiej prostej (dawnej) maszynki. Jakiś czas temu kupiłam w Lidl'u maszynkę do ciastek, ma nasadki jak do ubierania tortu ale ciastka nie wychodzą takie jak Twoje.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Kochana, znam tę maszynkę, o której wspominasz, ale nigdy nie używałam jej. Z niej wychodzą takie różne ,,kwiatuszki,, prawda ?
UsuńA ja swoje ciasteczka robię robotem planetarnym z maszynką, na najniższych obrotach, tu też pasuje ta klasyczna dostawka do ciasteczek :D
Ściskam Cię serdecznie <3
Z wielką przyjemnością wpadam na takie ciacho i kawusie Agness 😀
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Kasiu, zapraszam zawsze bardzo serdecznie <3
UsuńBuziaki kochana :D
Pyszności i tak pięknie uchwycone na zdjęciach😍
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Bardzo dziękuję, ciasteczka łasuchujemy do dziś i jeszcze sporo zostało :) Są pyszne i naprawdę dużo ich wychodzi :)
UsuńI ja serdecznie Cię pozdrawiam <3
Zrobiłam zapas ciasteczek, tak szybko się kończą :D
OdpowiedzUsuńRobiła je zarówno moja mama jak i babcia, z tym że te babcine mama nazywała po cichu smslcuszkami, bo babcia nie żałowała smalcu aż było go czuć 🤣🤫
OdpowiedzUsuń