Ledwie Rododendrony zakończyły kwitnienie, a już pojawiły się pierwsze Róże.
Wysokie temperatury powodują, że wszystko bardzo szybko zaczyna kwitnąć i dojrzewać.
Alchymist - najukochańsza z moich róż.
Przepięknie pachnie, ma niesamowicie napakowane płatkami kwiaty, w kolorach, które u kwiatów uwielbiam - połączenie różnych odcieni różu z pomarańczem <3
Jedyną jej wadą jest to, że kwitnie tylko raz, od połowy maja do mniej więcej końca czerwca. Ale za to kwitnie niesamowicie bujnie, pędy ma długaśne 3-4 metry i całe obsypane kwiatami :)
Zakwitły i inne róże, ale o nich będzie następnym razem :D
Alchymist to moja zdecydowana faworytka, więc zasługuje na oddzielny post ;)
Poza pracą wśród kwiatów i zachwycaniem się ich urodą i zapachem, czas mi upływa na pierwszych zbiorach i przetworach :D
Właśnie kończymy obrywać czereśnie ( wespół w zespół ze szpakami, które mają ogromny wpływ na ubywanie owoców) z ogromnego drzewa. Mąż skacze po drzewie jak rasowy małpiszon ;) Zapełnia kolejne wiadra, a ja pakuję je w woreczki (czereśnie, nie wiadra ;))) i zamrażam na zimę, zalewam syropem w słoiczkach i piekę ciasta :D
W niedzielę, zamiast pomysłem na śniadanie, podzielę się przepisem, na pyszne i szybkie ciasto z czereśniami, budyniem i kokosową kruszonką :)))
Pozdrawiam serdecznie i do napisania <3 :))